Uderzenie w głowę komety Tempel 1

12 stycznia 2005 roku została wystrzelona sonda Deep Impact. Składała się ona z członu macierzystego oraz członu przeznaczonego do uderzenia w jądro komety (tzw. "impactor"). Głównym celem misji było odpalenie ważącego 370 kilogramów pocisku, który miał wybić krater w jądro komety Tempel 1. Uwolnienie lądownika nastąpiło 3 lipca 2005, a uderzenie 4 lipca z prędkością około 10 kilometrów na sekundę. Powstał krater o średnicy 100 metrów i głębokości 30 metrów. Ze zdjęć wykonanych przez sondę wynika, że jądro komety Tempel 1 to nieregularna elipsoida o rozmiarach 7,6x4,9km. Powierzchnia komety jest pokryta grubą warstwą pyłu o spoistości zaspy świeżo nawianego śnieżnego puchu.

Zdjęcie komety wykonane tuż po uderzeniu pocisku

Szacunkowa gęstość jest dwa razy mniejsza od gęstości wody, co świadczy, że jest to obiekt silnie porowaty i prawdopodobnie 75% jego objętości stanowi pusta przestrzeń. Powierzchnia komety jest słabo urzeźbiona i widać tylko nieliczne kratery o niewielkich rozmiarach i łagodnych zboczach. Tuż po uderzeniu w widmie strugi wydobywającej się z jądra dominowała woda oraz pyły. Później dołączyły związki organiczne (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne) i węglany (prawdopodobnie dolomit) i minerały ilaste. Do obserwacji chmury gazu i pyłu wyrzuconej w zderzeniu wykorzystano satelitę Swift. Prowadzono badania w promieniach rentgenowskich, bowiem pozwalają one z dużą dokładnością oszacować ilość wyrzuconego materiału i jego skład chemiczny. Jasność w tej dziedzinie widma zależy bowiem mocno od ilości wody wyrzuconej w zderzeniu i natężenia wiatru słonecznego docierającego do komety. Z pomiarów wynika, że zderzenie było odpowiedzialne za wyrzucenie w przestrzeń aż 250 tysięcy ton wody!

Jądro komety Tempel 1

Ponieważ porowate warstwy zewnętrzne chronią jądro przed promieniami słonecznymi, to naukowcy twierdzą, że materia komety dotrwała do naszych czasów w stanie, w jakim znajdowała się tuż po uformowaniu się komety czyli zaraz po powstaniu Układu Słonecznego. Zgodnie z obecną wiedzą komety powstały na peryferiach dysku planetarnego, który wirował wokół młodego Słońca. Takiej możliwości wydaje się jednak przeczyć obecność węglanów i minerałów. Być może dysk protoplanetarny był wymieszany znaczniej silniej, niż to sobie wyobrażano. Misja miała też cel bardziej praktyczny. Jest to próba generalna zmierzenia się z kometą, która kiedyś może znaleźć się na kursie Ziemi i zagrozić naszej cywilizacji. Najlepszą metodą uniknięcia zagrożenia jest zepchnięcie takiej komety z kursu. Być może da się to zrobić za pomocą tego typu pocisku, jaki był na Deep Impact, choć na pewno sporo cięższego. Naukowcy przewidują, że 370 kilogramowy pocisk wyhamuje prędkość Tempel-1 o ledwie 0,0001 milimetra na sekundę.